Za nami rywalizacja zawodników Mistrzostw Świata Superbike na Autodromo Enzo e Dino Ferrari w Imoli. Jak według mnie wypadli kierowcy rywalizujący w tej kategorii? Odpowiedź w poniższym artykule.
Na plusie
+ Chaz Davies - Pierwszy w tym sezonie dublet dla zawodnika zespołu Aruba.it Ducati. Walijczyk od piątku był bardzo szybki. W prawie każdej sesji był najlepszy. Wywalczył pole position do pierwszego wyścigu, co nie często zdarzało mu się w swojej karierze. Pierwszy wyścig był w jego wykonaniu absolutnie perfekcyjny. Prowadził od startu, świetnie ruszając do wyścigu i szybko odskakując innym rywalom, nie pozostawiając im najmniejszych wątpliwości, kto był najlepszy w sobotę. W niedzielę można mieć zastrzeżenia do nieudanego startu przed czerwoną flagą, ale po restarcie wyścigu wyglądało to zdecydowanie lepiej i konsekwentnie mijał kolejnych rywali, zdobywając w ten sposób 50 punktów podczas weekendu na Imoli. Sytuacja Daviesa z uwagi na wyniki Jonathana Rea nie zmieniła się znacząco, jeżeli chodzi o klasyfikację generalną, ale o punkt udało się przeskoczyć drugiego do tej pory w tabeli Toma Sykesa.
+ Xavi Fores - Dwa bardzo solidne wyścigi zawodnika zespołu Barni Racing Team. Hiszpan praktycznie przez cały weekend był najlepszym zawodnikiem spoza koalicji fabrycznych motocykli Kawasaki i Ducati. W pierwszym wyścigu w Imoli zajął piąte miejsce, natomiast w drugim udało mu się pokonać nawet Marco Melandriego, dzięki czemu zakończył wyścig na czwartej pozycji. Kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie znajdzie się w fabrycznym zespole Ducati, ponieważ jego wyniki są naprawdę niezłe.
+ Leon Camier - Kolejnym zawodnikiem, którego należy pochwalić jest reprezentant fabrycznego zespołu MV Agusty. Włoski motocykl prezentuje się coraz lepiej w stawce. Brytyjczyk był bardzo szybki podczas tego weekendu, ocierając się o pierwszy rząd podczas sesji Superpole, zajmując w niej czwarte miejsce. W pierwszym wyścigu zajął solidne szóste miejsce. W drugim niestety nie ukończył wyścigu. Szkoda tego wyścigu tym bardziej, że Camier świetnie wystartował do restartu wyścigu. Do momentu wywrotki jechał na drugim miejscu.
Ani na plusie, ani na minusie:
Fabryczny zespół Kawasaki - Zespół Kawasaki nie zachwycił podczas rundy w Imoli. W przeciwieństwie do dotychczasowych rund, tym razem jego zawodnicy nie byli w stanie nawiązać walki z Chazem Daviesem. Jonathan Rea co prawda dojeżdżał do mety na drugim miejscu, ale strata do Walijczyka była dość duża. Plusem dla zawodnika z Irlandii Północnej jest fakt, że nie stracił zbyt dużej ilości punktów w klasyfikacji generalnej. Tom Sykes zajął w pierwszym wyścigu dopiero czwarte miejsce, przegrywając z Marco Melandrim. Jednak należy pochwalić go za drugi wyścig, podczas którego był w stanie dość znacznie odskoczyć rywalom, dzięki startowi z pole position, nie umiał jednak tego wykorzystać, ale można pochwalić go za to, że strata do jego zespołowego kolegi nie była duża.
Na minusie:
- Marco Melandri - Włoski zawodnik nie był w stanie pokazać się w domowej rundzie z dobrej strony. Jedno trzecie miejsce to raczej mało zadowalający wynik przy starcie przed własną publicznością. W pierwszym wyścigu udało się jeszcze wywalczyć podium, ale nie wiadomo, jak zakończyłby się ten wyścig, gdyby nie potężna wywrotka Eugene'a Laverty i tym samym przerwanie wyścigu. Wtedy Włoch mógłby przegrać walkę z Tomem Sykesem, który był tuż za nim. Piąte miejsce w drugim wyścigu to nie był dobry wynik, biorąc pod uwagę prawie piętnaście sekund straty na mecie do Chaza Daviesa, a w dodatku przegrał z Xavi Foresem, nie jeżdżącym w fabrycznym zespole. Melandri w tej chwili nie liczy się nawet w walce o podium w klasyfikacji generalnej, bowiem traci do Toma Sykesa 36 punktów.
Ogólne podsumowanie weekendu:
Przede wszystkim należy powiedzieć, że był to pierwszy w tym sezonie dublet Chaza Daviesa i tego zawodnik Ducati musi się trzymać, jeżeli chcę jeszcze walczyć o tytuł mistrza świata. Pierwszy raz w tym sezonie ujrzeliśmy Kawasaki w trochę słabszej formie, która nie pozwoliła konkurować z Chazem Daviesem. Weekend na Imoli z pewnością był szalony, biorąc pod uwagę ilość przerwanych sesji i wyścigów w trakcie weekendu. Wyścig w klasie Supersport był dzisiaj wznawiany trzykrotnie, a restartów nie uniknęły także klasy Superbike i Superstock 1000. Do tego należy dodać czerwoną flagę podczas rozgrzewki klasy Supersport. Jedynie klasa Supersport 300 nie miała żadnych przygód tego typu. Mimo ogromnych problemów, organizatorom udało się szczęśliwie doprowadzić tą rundę do końca.
Następna runda odbędzie się za dwa tygodnie, w dniach 26-28 maja. Kolejnym przystankiem na trasie Mistrzostw Świata Superbike będzie runda w Wielkiej Brytanii na torze Donington Park. Zdecydowanym faworytem do wygrania obu wyścigów będzie Tom Sykes, który w ostatnich latach zdominował rywalizację na tym torze. Brytyjczyk nie przegrał na tym torze ostatnich ośmiu wyścigów! Powalczy również o pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i od czasu ubiegłorocznej rundy w USA na torze Laguna Seca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz