środa, 12 października 2016

MotoGP: Wywiad z Lucio Cecchinello i Fausto Gresinim

Co podziwiacie w sobie nawzajem?

LC: Kiedy miałem 14 lub 15 lat, w moim pokoju wisiały plakaty zawodników z tamtego okresu: Carlos Lavado, Martin Wimmer, Eddie Lawson i ... Fausto Gresini. Podziwiałem go bardzo mocno, jako zawodnika, a także wtedy, kiedy stworzył swój własny, niezależny zespół. Pokazał, że nawet prywatny zespół może mieć szansę na tytuł, dzięki czemu dał mi motywację do stworzenia swojego własnego zespołu, tak jak dla wielu innych osób. Fausto był dla mnie inspirujący zarówno jako kierowca, jak i menedżer zespołu.

FG: Dziękuje za te miłe słowa. Pamiętam jak Lucio zaczynał karierę, ja zbliżałem się do jej końca. Nie wiem, jak udało mu się pogodzić rolę kierowcy i kierownika zespołu. Mam wiele szacunku do tego, co robił Lucio zarządzając zespołem. To było imponujące robić dwie tak trudne rzeczy w jednym czasie. Nie ukrywam, że zawsze bacznie przyglądam się Lucio, bo on jest wzorem dla nas wszystkich.

Stworzyliście swoje zespoły odpowiednio 19 i 20 lat temu. Jakimi osobami wtedy byliście?

FG: Pomyślałem, że mogę mieć własny zespół - to zadanie staje się coraz łatwiejsze wraz z doświadczeniem. Może to było lekkomyślne, że do ciężkiej pracy na torze, dorzuciłem ciężką pracę kierownika zespołu. Jazda na motocyklu nie jest łatwa, bycie menedżerem też. Jestem pewien, że w tamtym momencie Lucio miał tyle czasu wolnego co ja, czyli go nie miał. Jeśli mamy coś wspólnego, to na pewno łączy nas determinacja, co jest ważną cechą także wśród zawodników.

LC: Całkowicie się z tobą zgadzam, myślę, że na początku w tym wszystkim było dużo lekkomyślności, że się na to rzuciłem, bo nie miałem żadnego doświadczenia. Musiałem sobie poradzić ze wszystkimi problemami sam. Często widzę to tak, że np. przed początkiem sezonu wybierasz zawodników i nie wiesz, który z nich okaże się ostatecznie szybki, tak przy zarządzaniu zespołem z ekonomicznego punktu widzenia, nie wiesz, czy wszystko się powiedzie i zdołasz dokończyć sezon. Oczywiście, zawsze podchodzę do wszystkiego optymistycznie.

Jak wyglądała wasza rywalizacja, kiedy wasze zespoły, były niezależnymi teamami Hondy?

FG: To tak jak z kolegą z zespołu, trzeba go pokonać na torze. On motywuje do tego, żeby wyniki były coraz lepsze. Zawsze staramy się iść naprzód i nigdy nie zadowalamy się tym, co mamy. Zawsze staramy się pozyskiwać jak najlepszych zawodników. Jednak nasza konkurencja toczy się z wielkim szacunkiem.

LC: Kiedy dołączyłem do MotoGP w 2006 r., Fausto był dla mnie bardziej odniesieniem niż realnym rywalem. On już wygrywał wyścigi i walczył o tytuły. Dla mnie osiągnięciem było to, że stałem obok niego. Jednak żyjemy w konkurencyjnym środowisku, więc zawsze chciałem go prześcignąć. Kiedy pracował z Hondą, zawsze wykonywał wyjątkową pracę i był dla całej reszty zespołów dobrym odniesieniem.

Zespoły są w tej chwili w różnych sytuacjach. Fausto, jak oceniasz wejście Lucio do MotoGP tylko z jednym zawodnikiem, a nie z dwoma?

FG: Szczerze mówiąc, nie chciałbym być w jego skórze, bo przyszłość zespołu, mając tylko jednego zawodnika jest zdecydowanie bardziej krucha, niż mając do dyspozycji dwóch zawodników. Czasami widzę, że Lucio jest tym zmartwiony, a ja to doskonale rozumiem. Przy jednym zawodniku, każde nieszczęście, może cię narazić na duże straty. Podziwiam go za to, bo trzeba mieć naprawdę dużą siłe, żeby podjąć takie wyzwanie.

LC: Niestety, nie mogę postąpić inaczej, opcje ekonomiczne są jakie są. To i tak cud, że przez tyle lat utrzymałem się w MotoGP mając do dyspozycji tylko jednego zawodnika. Nadal chcę, żeby w moim zespole jeździło dwóch zawodników, to mój cel, ale to nie jest takie proste.

Fausto postanowił skorzystać z oficjalnego programu producenta. Czy dla ciebie, Lucio, też jest to dobra opcja?

LC: Niczego nie wykluczam. Fausto wykonał ważną decyzję z punktu widzenia każdego przedsiębiorcy i nie widzę powodów, by nie rozważyć takiej opcji, gdyby pojawiła się taka okazja. Muszę jednak powiedzieć, że przez 30 lat, które tutaj jestem, aż 23 spędziłem z Hondą. Przed zamknięciem tego rozdziału, wszystko bym poważnie przemyślał, na pewno musiała by to być bardzo dobra oferta.

Czy uważacie, że mistrzostwa idą w dobrym kierunku?

FG: Wiele rzeczy się zmieniło od 2000 r, po drodze mieliśmy mocny kryzys. Sponsoring uległ mocnej zmianie i w tej chwili zespoły nie są już tak bogate, jak kiedyś. Oczywiście świat się zmienił i Dorna postanowiła dostosować wszystko do naszych możliwości. Myślę, że trudne czasy mocno zbliżyły wszystkie zespoły do siebie, bo wtedy naprawdę nie było nam łatwo. Przeszliśmy przez najbardziej krytyczny etap i patrzymy z ufnością w przyszłość. Obecnie zasady są tak skonstruowane, że nawet gdyby dowolna marka, chciała zainwestować mnóstwo środków w rozwój motocykla, nic jej to nie da.

LC:  Między połową lat 80, a początkiem XXI wieku, tak naprawdę, nie mieliśmy żadnych konkretnych regulacji. Te zaczęły się w momencie wprowadzenia motocykli czterosuwowych. Na początku było całkiem nieźle, ale potem, gdy obniżono pojemność silnika do 800cc, to zaczęły się problemy. Obroty silnika nie były wtedy ograniczone, co spowodowało, że bogate zespoły mogły zainwestować w technologię kosmiczne pieniądze. W efekcie motocykle były zbyt drogie. Dorna wróciła więc do silników 1000cc, przy okazji otwierając klasę CRT z silnikami seryjnymi. Potem ciągle zmieniano zasady na temat ilości paliwa w zbiorniku, opony. W ciągu ostatnich lat wszystko było bardzo mylące. Dorna musiała zredukować koszty motocykli dla prywatnych zespołów, bo te zaczynają już wiązać koniec z końcem. W końcu ta walka miała pozytywny wpływ i bardzo drogie technologie, zostały udostępnione dla wszystkich. Ducati jest obecnie bardzo konkurencyjne, tak jak Suzuki, Aprilia powróciła, KTM nadchodzi, nie zdziwię się, gdy Kawasaki i BMW dołączą do nas w przyszłości. Wszystko to sprzyja lepszemu show.

Ilu zawodników powinno być na starcie i w jakim kierunku powinno podążać MotoGP?

FG: Sądzę, że to co dzieje się w tej chwili jest odpowiednie. Nie potrzebujemy więcej zawodników, mamy odpowiednie warunki i motocykle do tego. Nauka jazdy na takim motocyklu nie jest łatwa, więc nie ma sensu rozszerzać tej klasy w nieskończoność, to zadanie dla mniejszych klas.

LC: Myślę, że liczba 22-24 zawodników w wyścigu jest optymalna. Ale nie więcej niż 24, bo to ryzykowne. W przyszłości musimy uczynić nasz sport bezpieczniejszym. W tym obszarze popieram Fausto, bo wiem co przeżył podczas swojej kariery. Moje osobiste zdanie jest takie, że możemy zrobić bardzo wiele, ponieważ istnieją odpowiednie technologie, nawet jeśli są one w tej chwili bardzo drogie. Możemy rozszerzyć stosowanie poduszek powietrznych, pomyśleć nad ochroną kręgów szyjnych. Myślę, że motocykle powinny być znacznie lżejsze, bo ciężka masa przy 360 km/h może być śmiertelną bombą. Być może powinniśmy stosować silniki turbo, bądź zastanowić się nad rozwojem KERS znanym z Formuły 1, aby spróbować stworzyć motocykle o 30% lżejsze. Moim zdaniem, w tej chwili powinniśmy patrzeć głównie pod kątem bezpieczeństwa. 

FG: Dorna stanowi grupę wysoko wykwalifikowanych ludzi, którzy podróżują po torach całego świata. Na pewno ważnym czynnikiem są też tory wyścigowe. Oczywiście, tam gdzie jest szybko, jest bardziej niebezpiecznie, ale w ostatnich latach, zrobiono wiele rzeczy dla bezpieczeństwa. Oczywiście nigdy nie będzie dość nowych rozwiązań, a uwaga od każdego, czyli zawodników, zespołów, czy innych firm będzie bardzo cenna. Fantastyczna praca już za nami, ale do wykonania jest jeszcze wiele roboty.

LC: Z mojego punktu widzenia, wszyscy powinni stosować się do dżentelmeńskiej umowy dotyczącej bezpieczeństwa.

FG: Oczywiście, bezpieczeństwo jest bardzo ważne.

LC: To ważne, aby MotoGP jako produkt sprzedawało się lepiej niż obecnie. Głównym problemem jest to, że jesteśmy uważani za szaleńców, którzy narażają swoje życie na niebezpieczeństwo.

FG: W rzeczywistości, w MotoGP opracowujemy rzeczy, które później mają wpływ na budowę drogowych motocykli. Informacje, które tu zbieramy, są bardzo pomocne, w produkowaniu motocykli, które nie zanieczyszczają w duży sposób środowiska, motocykle mogą być bezpieczniejsze również pod kątem zawieszenia, ogumienia, czy hamulców. Jestem bardzo dumny z tego, że biorę udział w rozwoju branży motocykli.

LC: Z tego wszystkiego wypływa pewne motto, które brzmi: dla nas jest to rywalizacja przeciwko innym zawodnikom, dla innych jest to ważna misja.


Źródło: motorsport.com





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz