środa, 21 września 2016

WSBK: Wywiad z Pierfrancesco Chili

Fani, chcą takiego człowieka jak ty w wyścigach...

"   Tak, mogę to potwierdzić, zwłaszcza pod koniec kariery to zauważyłem. Ale nawet teraz jestem chętnie zapraszany na różne imprezy lub do programów telewizyjnych. Pod koniec sierpnia byłem na wyspie Man, na wyścigu Classic TT. Podobało mi się tam, czułem się jak w domu. Zawsze byłem osobą szczerą i bezpośrednią, nienawidzę jak ktoś mówi jedno, a robi drugie."

Stoczyłeś wiele pojedynków...

"   To były wspaniałe i fascynujące lata."

Od czego zaczynamy? Może od twojego zwycięstwa w klasie 500cc na Hondzie w 1989 r.

"   Tak, ale to nie było dobre. Jednak jest to wyścig, który wspominam z przyjemnością nie dlatego, że wygrałem, tylko z powodu ataku na mnie przez innych zawodników. Ostrzegłem ich dwa miesiące wcześniej podczas wyścigu na torze Misano. Powiedziałem im, że w przypadku deszczu, warunki będą zbyt niebezpieczne, żeby po nim jeździć. Moja opinia nie spotkała się z przychylnością, bo nie należałem do " grupy Amerykanów". Następnie, w dzień wyścigu, postanowili że nie jadą. Ja jednak postanowiłem pojechać w wyścigu i zwyciężyłem. Oczywiście, bardzo zasmucił mnie fakt, że wielu zawodników, nie wystartowało w tym wyścigu. Kto wie, czy gdyby wszyscy wystartowali, być może pokonałbym ich wtedy wszystkich. W klasie 250cc, w 1992 r., jeździłem na Aprilii i dzieliłem boks z Maxem Biaggim. Pamiętam, że przed wyścigiem na Mugello rozmawiałem z nim i powiedziałem mu, żeby był ostrożny, zwłaszcza na ostatnich okrążeniach, bo to dla nas bardzo ważne, żeby przywieźć dobry wynik. Cóż, pomimo moich próśb na ostatnim okrążeniu, zaatakował mnie agresywnie, co skończyło się moją przewrotką w San Donato. Gdy wróciłem do garażu, czekałem na przeprosiny, jednak się nie doczekałem i byłem bardzo, bardzo zły. Miłem także na pieńku z Lucą Cadalorą."

Dobre czasy, ale chcesz porozmawiać o Assen w 1998 r.?

"   Rozmawiałem już o tym z wieloma ludźmi. W tamtym sezonie rywalizowałem o mistrzowski tytuł w Superbike'ach, jeździłem na Ducati 996, moimi przeciwnikami byli Fogarty, Corser i Slight. W wyścigu w Holandii walka była bardzo zacięta. Carl Fogarty, naciskał bardzo mocno na ostatnim okrążeniu, gdybym nie był tak nerwowy, to może nie skończyłbym tego wyścigu w żwirze. On wygrał, a my wysypywaliśmy kamienie spod owiewek i czuliśmy gniew."

Brakuje pewnego epizodu w tej historii...

"  No tak, po wyścigu poszedłem do Carla i się z nim poszarpałem, potem uciekłem, to była spontaniczna reakcja, adrenalina mnie poniosła. Wiele się o tym mówiło, ale muszę przyznać, że nasze stosunki z Carlem są jak najbardziej w porządku, gdy jadę do Anglii, z chęcią wita mnie w swoim domu, tak samo jest, kiedy on przyjeżdża do Włoch. Mamy takie relacje, bo zawsze dogadywaliśmy się między sobą, bez żadnych pośredników i innych rzeczników."

Według kibiców, byłeś wielką osobowością. Jak myślisz, czy kierowcy ścigający się obecnie, dają im taką samą satysfakcję?

"   Tak i nie. Czasami nie jest zabawnie. Na przykład wydarzenia z ostatnich wyścigów poprzedniego sezonu MotoGP. To było chore. Potem w Barcelonie, Rossi i Marquez podali sobie ręce dopiero po śmierci młodego chłopaka. Czy naprawdę trzeba było czekać na coś takiego? Bo kiedy ja się ścigałem, to wolałbym dobierać sobie inne momenty na takie sceny. Za moich czasów uściski były całkowicie spontaniczne."

Dobra, czasy się zmieniły. Ale co jest tego przyczyną?

"   W profesjonalnych wyścigach za dużo jest dzisiaj pieniędzy, one mają większą moc niż wszystko inne. Dziś firmy są tak silne, że potrafią zniszczyć w zawodnikach wszystkie sportowe i moralne wartości, każdy kto wkłada pieniądze w wyścigi, chcę mieć nad nimi kontrolę, dlatego powstaje wielki bałagan."

Na torze jednak wygląda to imponująco...

"   Tak zwłaszcza w Moto3 i Moto2 jest interesująco. W MotoGP mieliśmy ośmiu różnych zwycięzców w ostatnich ośmiu wyścigach, na pewno jest to bardzo interesujący szczegół."

Jednak MotoGP obfituje w kontrowersyjne manewry:

"   Valentino Rossi był pierwszym zawodnikiem, który rozpoczął gierki psychologiczne wobec swoich rywali, poprzez gesty, wyrażenia, aby doprowadzić ich do wściekłości. Nie jest łatwo zdenerwować Valentino, ale w końcu i do niego to wszystko powróciło. Dodatkowo to wszystko powoduje, że publiczność na trybunach, coraz bardziej upodabnia się do chuliganów, a z tym musimy walczyć."

Polub fanpage na Facebooku:


Źródło: gpone.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz